|
|
 |
=> Nie jesteś jeszcze zarejestrowany?
Zapraszam do wypowiedzi na temat zbiorników ,rzek w Polsce jak i za granicą , wymianą doświadczeń ,opisywanie sprzętu i naszych metod związanych z wędkarstwem
Forum - Ebro-Caspe
manonegra13 (60 postów dotychczas) | | Przeniesiono z dnia 03.11.2010 16:22:24
Witam , po trzydniowej zasiadce na Ebro okolice Caspe która zaczeła się 10.10 2010r, pogoda była różna od deszczu , burz po upał , takie może być Ebro w tak krótkim czasie. Dojechałem do kolegów w sobotę i od razu pierwsze co wyrzucanie zestawów i lekkie nęcenie łódeczką  Po rozłożeniu się i postawieniu namiotu kolega zauważył wspólnego znajomego z innego forum, więc wzięliśmy centralki i udaliśmy się z browarkiem porozmawiać... i tak gadu gadu a tu nagle centralka się odzywa u mnie , biegnę do wędki jakieś 100m , łapię za kij ale nic nie mogę zrobić ,wiedziałem już że to sum, hamulec wyje , przykręcam go powoli, zaczyna kończyć się żyłka , przykręcam więcej i nagle brzdęk i poszedł...Była adrenalina ale tylko przez moment, po tym wszystkim byłem zły na siebie że takie dziadostwo miałem na kołowrotku nie wymieniane od 2 lat. Do poniedziałku wpadło parę karpi u mnie i u kolegów , wszystkie po wyżej 10 kg największy miał 15,500 kg , także popływałem z kolegi tatą trochę łódką z spinem w efekcie czego złowiłem trochę sandaczy ale tylko jeden wymiarowy i sum który mi ładnie przetestował kijek , ale się wypiął , ogólnie wyjazd zaliczam do bardzo udanych który mnie dużo nauczył , proszę o ocenianie ile cm dla karpików bo aparat ucina jak zawsze 
ten miał jak dla mnie 82cm i 12,200 kg
 
ten 84cm i 13,100 kg
 
ten miał 97 i 15,500 kg
 
Wszystkie karpie i branie sumowe miałem na pellet bull truskawkowy z anacondy. | | | | manonegra13 (60 postów dotychczas) | | W wielki piątek umówiłem się na Ebro z znajomymi , wiedząc że pogoda nie będzie rozpieszczała nie odpuściłem. Zajechałem o 7 rano deszcz lał nie miłosiernie, do 10-tej przesiedziałem w aucie z kumplami którzy na mnie czekali , około 10 tej trochę przestało lać więc zacząłem się rozkładać z sprzętem, wieczorem już się wypogodziło. Koledzy którzy byli już po jednej nocce połapali parę karpi ale nic powyżej 15kg. Po rozłożeniu sprzętu, wywiezieniu markera , zestawów i zanęceniu nie minęło pól godziny i już był pierwszy misiek na mojej macie 12kg, tak do wieczora wpadły jeszcze dwa podobne. Kolejny dzień z rana wybrałem się pospiningować, wpadł mi sandacz 56cm i po nim karp na spining około 7kg! ale to była jazda hahaha karp był prawidłowo zapięty , nie pod haczony,kumpel nagrał film ale jeszcze nie mam. Ogólnie zasiadka udana jakby nie deszcz ale miłe towarzystwo nadrobiło wszystko , u mnie największy karp był 90cm i 15kg i sandacz 56cm , koledzy połapali lepiej bo wpadły dwa karpie po 19kg , ale to dopiero początek sezonu

  | | | | manonegra13 (60 postów dotychczas) | | Na zasiadkę wybrałem się w sobotę z samego rana , do pokonania jak zwykle 200km do miejscówki w Caspe , po drodze zabrałem kolegę Janusza i tak o koło godziny ósmej byliśmy na miejscu. Zmartwiłem się gdy zobaczyłem moją miejscówkę zajętą i że karp się trze bo wiedziałem iż będzie miało to na brak brań, zaczęliśmy szukać innej miejscówki co było bardzo trudne gdyż było bardzo dużo wędkarzy. Po znalezieniu miejsca ustawiliśmy marker i zaczęliśmy nęcić peletem kukurydzą i kulkami za pomocą łódeczki potem zostało już tylko rozłożyć kije i czekać. Czekaliśmy i czekaliśmy a sygnalizatory nie wydały z siebie żadnego dźwięku , zmienialiśmy przynęty co i tak nie przynosiło żadnego efektu , między czasie dojechał jeszcze kolega Sławek. Pierwsze branie i ostatnie nastąpiło u mnie o godzinie 3-ej nad ranem czego efektem był sum który szedł jak taran po zestawach kolegów obok , po około 45 minutach sum z 4-oma zestawami kolegów i dwoma markerami wyłonił się przy brzegu i zszedł do dna gdzie zamurował i nie szło go oderwać od dna ,w tym czasie juz koledzy którzy maja juz doświadczenie w tych sprawach wskoczyli na ponton by go oderwać od dna , okazało się iż dociążenie który użyli sąsiedzi do ustawienia markera zaklinowało się w kamieniach na dnie co spowodowało iz nie mogłem ruszyć kolosa ale koledzy sprawnie odhaczyli dociążenie i sum wyłonił się na powierzchnię gdzie potem Sławek przejął go gołą ręką za paszczę co spowodowało u niego rany o dtarki suma. Tym razem sum i ja mieliśmy równe szanse , plecionka, kij i kołowrotek zdały egzamin na pięć  adrenalina była niesamowita bo to pierwszy mój sum powyżej 50cm  co do zdjęcia z miarką to jest bardzo trudno zrobić zdjęcie takiemu kolosowi ,gdy był mierzony miał 211 cm ale zdjęcie obcięło.
Była to jedyna ryba na naszej zasiadce a i w pobliżu też nic się nie działo , także zauważcie iż Ebro też potrafi zaskoczyć.
       |
Tematy łącznie: 26 Posty łącznie: 68 Użytkownicy łącznie: 9 Obecnie online jest (zarejestrowanych użytkowników): Nikt  |
|
 |
|
|
|
|